Moi mili,
przyznaję się bez bicia, że etykiety odstawiłam na dalszy plan. Zbieram się do poświątecznej notki czekoladowej - perfekcyjna sprawa logistyczna (czekoladowe prezenty, więcej wolnego czasu). Ponad to czytam kolejny raz książkę Joanny Harris, która budzi we mnie dziki, nieposkromiony głód czekoladowy, obłąkańcze aromatyczne myśli i marzenia :). Tytuł "Czekolada", rzecz jasna. W trakcie czytania przypominam sobie pracownię pralinek w firmie, gdzie pracowałam przez 2,5 roku; było to moje sekretne relaksacyjne miejsce. Fontanna czekoladowa i jej zdecydowany zapach w jakiś magiczny sposób poprawiały mi nastrój. Chodziłam tam czasem niby to sprawdzając to i owo, ale tak naprawdę napawając się widokiem i zapachem płynnej ciemnej czekolady.
Ach, Święta, Święta :) Czas dla czekoladomaniaków :)