środa, 28 sierpnia 2013

Soki, nektary i inne poczwary cz.1

Jak to zwykle bywa z zapowiedzianymi przeze mnie tematami - odkładam dodatki do żywności na kiedy indziej, gdyż dziś opowiem Wam o sokach i nektarach.
Dlaczego? - poprosiły mnie o to dwie miłe osoby i spełnię ich życzenie :)
http://www.tapeta-brzoskwinie-sok-nektar-dzbanek.na-telefon.org/tapety/brzoskwinie-sok-nektar-dzbanek.jpeg

Przyznaję się bez bicia, że kwestia otrzymywania półproduktów i produktów z owoców i warzyw nie budziła we mnie zbytniego zapału na studiach. Odbębniłam ćwiczenia i wykłady ziewając szeroko ukryta pod ławką, wygłupiając się z jedną lub drugą koleżanką. Nie wiem z jakiego powodu tak brzydko potraktowałam technologię owoców i warzyw, teraz z własnej winy musiałam zagłębić się w jej tajniki wracając do uczelnianego skryptu i podręcznika.
Odświeżyłam swoją wiedzę sprzed pięciu lat dziwiąc się jak mogło mnie to kiedyś nudzić i postaram się przekazać Wam ją w mocno skrótowy i przystępny sposób.

Zacznę od ciekawostek:
  • pomijając uprawy ziemniaków, głównym warzywem uprawianym w Polsce jest...kapusta. Stanowi aż 1/3 wszystkich zbiorów!
    http://farm.webbrokers.pl
  • pierwsze miejsce zbiorów owoców w Polsce zajmują jabłuszka.
    http://bi.gazeta.pl
  • skład chemiczny owoców i warzyw uzależniony jest od warunków pogodowych, zbioru i przechowywania oraz od odmiany owoców. Przykładowa dzika róża widniejąca dumnie na mojej pracy magisterskiej - w zależności od tego jak wysoko urosła jej owoce zawierały od 1000 do nawet 2500mg witaminy C/100g!
  • pomidory i ogórki zawierają aż 95% wody! Kto o tym wiedział niech się pochwali :)
  • niektóre owoce i warzywa po zbiorach nadal dojrzewają, najlepiej widać to na przykładzie bananów (zielone w sklepie, żółte w domu, brązowe w śmietniku).
  • warzywa i owoce zapobiegają chorobom układu krążenia, nowotworom, chorobom układu nerwowego, opóźniają procesy starzenia organizmu, poprawiają przemianę materii.
Co się dzieje z owocami i warzywami po zbiorach? Są oczywiście przechowywane w chłodni, żeby przyhamować ich bujne procesy życiowe.
http://www.bautech.pl
Mogą być sprzedawane jako świeże, a mogą być przetwarzane aby ochronić je przed zepsuciem i pozostawić do dalszego przetwarzania po zbiorach. Bo trudno jest zrobić dżem ze świeżych truskawek np. w grudniu.

Oto niedługa lista półproduktów otrzymywanych prosto ze świeżych owoców:
1. Pulpy
2. Przeciery
3. Kremogeny = przeciery pasteryzowane lub mrożone
4. Moszcze
5. Zagęszczone soki = zagęszczone moszcze



http://img.21food.com
1. Pulpy
Dygresja - pulpa kojarzy mi się z pewnym wykładem na pierwszym roku studiów, kiedy to któryś z profesorów opowiadał nam o beczce wypełnionej pulpą truskawkową i dwutlenkiem siarki, która miała piękną niebieską barwę. Nie wiem ile w tym prawdy, gdyż sama takowej nie widziałam, a i zdjęć takowego cuda nie posiadam, bo i skąd. Wpisując przeróżne konfiguracje "pulpa utrwalana chemicznie" na Google uzyskuję np. zdjęcie blondwłosego pana w fartuchu laboratoryjnym z żółtymi rękawicami bokserskimi w czarne ciapki (?!?!?)
Ale wracając do tematu:
! pulpy wykorzystuje się do produkcji dżemów, konfitur, nadzień cukierniczych, owoców kandyzowanych i wsadów jogurtowych.

Pulpy otrzymuje się z całych lub częściowo rozdrobionych owoców. Są myte, obierane, drylowane (w zależności od owoców), blanszowane (zanurzane w gorącej wodzie na kilka minut), chłodzone i utrwalane. Zgodnie z wiedzą zawartą w moim skrypcie zazwyczaj pulpy są mrożone, a nie konserwowane SO2. Bardzo mnie to cieszy, ale do dżemów i konfitur i tak podchodzę jak pies do jeża.


2. Przeciery
! wykorzystywane do marmolad, powideł, musów.

Łatwo odgadnąć, że przeciery się przeciera :). Owoce są myte, obierane, drylowane etc., rozparzane (ogrzewane przez kilka minut w niewielkiej ilości wody) i wreszcie - przecierane. Takie przecieranie ma ujednolicić końcowy produkt, np. przecierając pomidory usuwamy skórki, pestki itd. Gotowy przecier od razu jest chłodzony i utrwalany. Może być konserwowany SO2 (tak jak pulpy), mrożony lub pasteryzowany.


 3. Kremogeny
! wykorzystywane do soków i nektarów

Kremogeny to po prostu przeciery bardzo rozdrobnione (nie mogą być utrwalane SO2!).




 


http://upload.wikimedia.org
  4. Moszcze
! wykorzystywane do soków, napojów, zagęszczonych soków, win, galaretek, syropów owocowych.

Oto jak się je robi - owoce myje się, obiera itd., rozdrabnia na miazgę. Następnie miazgę się podgrzewa, tłoczy, cedzi i utrwala (najczęściej się zagęszcza, a dodaje SO2 tylko do produkcji win).



5. Zagęszczone soki = koncentraty
! wykorzystywane do soków.

Zagęszczone soki otrzymuje się z moszczu, czyli z wyciśniętego z owoców, przecedzonego soku. Wlewa się go do wyparek, gdzie odparowuje woda i część naturalnych aromatów i uzyskujemy zagęszczony sok :).

http://www.zielonysztandar.com.pl
SOK

Istnieje dużo nazw i kombinacji, które mogą się poplątać, z czego korzystają producenci.
1. Sok owocowy - otrzymany z 1 lub więcej rodzajów świeżych owoców
2. Sok odtwarzany - otrzymany z zagęszczonych soków owocowych (dodanie wody i aromatów usuniętych przy zagęszczaniu)

Wszystkie soki można dosładzać lub dokwaszać kwaskiem cytrynowym do smaku, ale nigdy nie można jednocześnie słodzić i zakwaszać tego samego soku!
http://www.tropifit.pl (żarcik :P)
NEKTAR

Otrzymany z soków owocowych, zagęszczonych lub przecierów (musi mieć co najmniej 25-50% udziału, w zależności od użytych soków) z dodatkiem wody, cukru lub miodu.
Może być jednocześnie dosładzany i dokwaszany, choć maksymalna zawartość cukru lub miodu to 20%.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Skąd się bierze olej roślinny? Cz.3


I w ten oto sposób dotarliśmy do porównania oleju rzepakowego tłoczonego i rafinowanego. Nie jest łatwe przedrzeć się przez technologię otrzymywania oleju, ale myślę, że warto ją znać chociaż ogólnie żeby móc wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.

Ja zdecydowanie wolę oleje tłoczone niż rafinowane, mimo ich wad (przede wszystkim wysokiej ceny). Proces rafinacji bardzo działa na moją wyobraźnię, przez co niemal przezroczysty, bezpłciowy płyn w plastikowych butelkach robi na mnie złe wrażenie - czegoś strasznie wymęczonego, wyduszonego i zmaltretowanego. Możecie to nazwać mało profesjonalnym wnioskiem po dwóch postach stricte technologicznych, ale nic na to nie poradzę ;).

Ponieważ dziś porównuję dwa produkty umieszczę je elegancko w tabelce, żeby łatwiej było widać różnice:
 "Okładka"
Olej „organic virgin rapeseed oil”

Olej „kujawski z pierwszego tłoczenia”

Smak, zapach i wygląd
Barwa mocno-żółta, z lekkim odcieniem brązu. Zapach ostry, specyficzny dla rzepaku. Smak specyficzny dla rzepaku.
Barwa przezroczysto-słomkowa, zapachu i smaku brak.
Składniki
Brak :D Pomijając bełkot marketingowy o rolnictwie ekologicznym i kwasie linolenowym:
  •  nie ma na tej etykiecie napisu "Składniki:". Duży błąd.
  • informacja o zawartości kwasów tłuszczowych omega-3 (w tym podkreślanego linolenowego) powinna znaleźć się w tabelce z wartością odżywczą

 "100% rafinowany olej rzepakowy z pierwszego tłoczenia filtrowany na zimno".
  •  czyli po prostu olej rafinowany, do czego producent się przyznał w wykazie składników i chwała mu za to. 
  • niestety napis "skład" jest błędem na etykiecie, należy pisać "Składniki", lub "Wykaz składników".
  • wartość odżywcza podana solidnie i elegancko, aczkolwiek informacja o cholesterolu jest dla mnie nieco naciągana. W żadnym oleju roślinnym nie ma cholesterolu.

Reklamowe bleble
  • oświadczenie, że jest to żywność ekologiczna - i jest na to potwierdzenie w postaci certyfikatu (listek z gwiazdek na pierwszym zdjęciu)
  • oświadczenie o tym, że nie jest to żywność GMO, szczerze mówiąc nie wiem czy w ogóle istnieje jakiś certyfikat, wydaje mi się, że wystarczy samo oświadczenie.
  • cały fragment o kwasie linolenowym idzie do kosza, nie powinien się znajdować na etykiecie.
  • Szklana butelka, naturalne kolory tła i czcionki nawiązujące do natury - robią wrażenie eko, organic itp.
  • zgodne z prawem stwierdzenie "z pierwszego tłoczenia" bez dodania informacji o rafinacji na przedniej stronie etykiety - robi w konia jakieś 90% populacji. 
  • ponieważ nie mają się za bardzo czym chwalić, to wyciągnęli z całego procesu to, co ładnie brzmi (pierwsze tłoczenie, filtracja na zimno). Wielki szacun dla działu marketingu.
  • Plastikowa butelka, i nawiązujące do przyrody niebo z chmurkami nad polem rzepaku na okładce - wystarczą, aby przekonać większość konsumentów o naturalności oleju w butelce.

I jeszcze ostatnia informacja - za 750ml oleju tłoczonego zapłaciłam 17,19zł, natomiast za 1litr oleju kujawskiego rafinowanego zapłacimy około 6,77zł.


Wiem, że miałam rozwinąć temat dodatków, ale kwestia olejów leżała mi na wątrobie od dłuższego czasu i postanowiłam, że ma pierwszeństwo :). Dlatego też w następnym poście - co nieco o dodatkach.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Skąd się bierze olej roślinny? cz.2

Kwestia kluczowa : co to jest tłoczenie i rafinacja, oraz czym różni się olej tłoczony od rafinowanego?

Zacznijmy od TŁOCZENIA (na przykładzie oleju rzepakowego).
"Oleje tłoczone na zimno są to oleje otrzymane wyłącznie metodami mechanicznymi i ewentualnie oczyszczane przez płukanie, wirowanie, filtrowanie czy dekantację. Dodatkowo dopuszcza się podgrzewanie do max 50st.C." - cytat z mojego wydziałowego skryptu "Wybrane Zagadnienia z Technologii Żywności"..

Krok po kroku jak wygląda tłoczenie nasion:
  • Usuwanie zanieczyszczeń metalowych 
  • Rozdrabnianie i ewentualne prażenie nasion 
  • Podgrzewanie z nawilżaniem miazgi nasiennej
  • Tłoczenie miazgi nasiennej na zimno/gorąco/na zimno i gorąco (w prasach hydraulicznych tłoczy się na zimno)
  • Oczyszczanie oleju

http://images39.fotosik.pl/1918/72517023a75ba03e.jpg
Plusy oleju tłoczonego:
+ otrzymywany metodami czystymi ekologicznie
+ brak izomerów trans
+ charakterystyczny intensywny smak, zapach i barwa (dla każdego rodzaju oleju są inne)
+ duża zawartość cennych żywieniowo składników (tokoferoli, steroli, fosfolipidów, karotenoidów, polifenoli)

Minusy oleju tłoczonego:
- charakterystyczny intensywny smak, zapach i barwa (jeśli komuś nie odpowiadają)
- dość szybko się psuje
- zawiera metale toksyczne (ołów, rtęć, kadm)
- zawiera pozostałości środków ochrony roślin
- wysoka cena

I teraz UWAGA! - po tłoczeniu oleju pozostaje odpad zwany "wytłokami". Te właśnie wytłoki poddawane są ekstrakcji z zastosowaniem heksanu (rozpuszczalnika), dzięki czemu można z tychże wytłoków "wycisnąć" jeszcze trochę oleju.

Przechodzimy do RAFINACJI (wciąż na przykładzie oleju rzepakowego).

Krok po kroku jak wygląda proces produkcji olejów rafinowanych:

Pierwszy etap to poznane przez nas wcześniej Tłoczenie, a więc:
  • Przygotowanie nasion do tłoczenia (rozdrabnianie i prażenie nasion, podgrzewanie z nawilżaniem) - tak jak przy tłoczeniu
  • Tłoczenie na gorąco (w prasach ślimakowych). 
Od kolejnego punktu zaczyna się proces zwany Rafinacją:
  • Odszlamowanie - zastosowanie kwasu fosforowego/cytrynowego lub adsorbentów.
  • Odkwaszanie - zastosowanie zasad NaOH lub KOH. 
  • Odbarwianie - zastosowanie ziemi bielących
  • Odwanianie - destylacja parą wodną pod obniżonym ciśnieniem
  •  Winteryzacja (nie zawsze) - wydzielenie frakcji wytrącającej się w niskiej temperaturze (te "dziwne białawe cząstki" wytrącające się w oleju przechowywanym w lodówce).
 
http://www.olwit.pl/wp-content/uploads/2013/01/rafineria.jpg

Plusy oleju rafinowanego:
+ nie ma smaku, jest jasno-słomkowy i bezwonny
+ wolno się psuje
+ usunięte są pozostałości środków ochrony roślin
+ usunięte są metale toksyczne
+ niska cena

Minusy oleju rafinowanego:
- metody otrzymywania są zdecydowanie nieekologiczne
- nie ma smaku, jest jasno-słomkowy i bezwonny (jeśli komuś to nie odpowiada)
- usunięta jest większość cennych żywieniowo składników (tokoferoli, steroli, fosfolipidów, karotenoidów, polifenoli)
- zawiera izomery trans (wprawdzie niewiele, ale zawsze warto o tym wspomnieć)

Na koniec, moi mili, możemy już zatem powiedzieć z czystym sercem, że wiemy jak wygląda olej tłoczony i tylko tłoczony, a jak wygląda olej tłoczony i poddany późniejszej rafinacji. Jeśli zatem zależy Wam na "oleju z pierwszego tłoczenia", to odrzucacie wszystkie butelki z jasno-słomkowym olejem, a pozostałe bierzecie pod lupę i szukacie słów "100% olej rafinowany z pierwszego tłoczenia" lub "olej z pierwszego tłoczenia i drugiej/trzeciej/setnej ekstrakcji". Butelki z takimi etykietami też odrzucacie. Jeśli znajdujecie się w sklepie MarcPol i szukacie oleju rzepakowego tłoczonego to wyjdziecie z niczym, tak jak na tydzień temu ;)

Poniżej zagadka - który olej jest rafinowany, a który tłoczony?;)
http://s.dobra-mama.pl/post/rafinowany-czy-tloczony-na-zimno/butelka_olej-rzepakowy-137x300.jpg

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Skąd się bierze olej roślinny? cz.1

To pytanie zadaje mi ostatecznie niemal każda osoba, z którą rozmawiam o etykietach. Często słyszę o trującym oleju rzepakowym, o leczniczej oliwie z oliwek, o zepsutym oleju, w którym pływają jakieś dziwne białawe cząstki. Słyszę o kwasach tłuszczowych omega, oraz o tym, aby broń Boże nie używać oliwy do smażenia.

Ponieważ uzbierał się we mnie nadmiar irytacji na ludzkie głupie gadanie, postanowiłam poświęcić całe dwa posty na rozszyfrowanie olejów roślinnych.
http://www.odzywianie.info.pl/img/stories/arts/porownanieskladowolejow_1.jpg
Na początek: jakie mamy oleje? Przeróżne. Olej można otrzymać z nasion (rzepak, soja, słonecznik, len), z miąższu owoców (oliwki, palma oleista) lub produktów ubocznych (otrębów, zarodków i pestek - ryż, kukurydza, winogrona, dynia).
Najbardziej popularne oleje w skali światowej : palmowy, sojowy, rzepakowy, bawełniany. Oliwa z oliwek jest dopiero na 9 miejscu.

Teraz krótka dygresja o kwasach tłuszczowych. To one decydują o jakości olejów. Wymieniamy 3 rodzaje kwasów tłuszczowych:
  1. Nasycone (Saturated Fatty Acids SFA) - zwiększają ryzyko chorób serca, są to tłuszcze stałe, głównie zwierzęce.
  2. Jednonienasycone (MonoUnsaturated Fatty Acids MUFA) - nie podnoszą poziomu cholesterolu we krwi, a możliwe, że go obniżają.
    http://www.niam.pl/rimages/crop/470/150/files/images/ARTICLE/BACKUP/ARTICLE_290_68649672244843355122224935066782.jpg
  3. Wielonienasycone (PoliUnsaturated Fatty Acids PUFA) - hoho, same dobre rzeczy się z nimi wiążą. Zapamiętajcie kwas EPA (eikozapentaenowy) i DHA (dokozaheksaenowy). To są właśnie kwasy tłuszczowe omega-3, o których na pewno słyszeliście co nieco. Wspomagają pracę mózgu, pamięć, mają pozytywny wpływ na wzrok i układ krążenia. Znajdują się w oleju rybim i algach oraz w nasionach lnu. Istnieją jeszcze kwasy tłuszczowe omega-6, których niedobór zdarza się ogromnie rzadko.
Co nieco o oleju rzepakowym.
http://zdrowejedzenie.blox.pl/resource/olej_rzepakowy.jpg
Tradycyjne odmiany rzepaku zawierały kwas erukowy (uszkadzający serce). Obecnie dostępne są jedynie odmiany "00" oraz "000" - to krzyżówki rzepaku, zawierające znikome ilości powyższego kwasu erukowego. Stworzono oczywiście rzepak modyfikowany genetycznie, jeśli więc jesteście przeciwni żywności GMO to szukajcie informacji na etykiecie.
Tłoczony na zimno olej rzepakowy zawiera 7% kwasów tłuszczowych nasyconych, 58% MUFA (jednonienasyconych kwasów tłuszczowych) i 30%PUFA (wielonienasyconych kwasów tłuszczowych), w tym aż 10% omega-3.

 Oliwa z oliwek.
http://bi.gazeta.pl/im/8/4669/z4669388Q,Oliwa-z-oliwek.jpg
Co ciekawe, oliwki zebrane prosto z drzewa są niejadalne. Zawierają gorzki alkaloid, dlatego zalewa się je ługiem sodowym na kilka dni, a później wypłukuje wodą. Nasuwa się tutaj jednak pytanie w jaki sposób produkowano oliwę tysiące lat temu, na które jednak nie potrafię odpowiedzieć ;).
Prawdziwa oliwa z oliwek z tzw. "pierwszego tłoczenia" EXTRA VIRGIN ma kwasowość poniżej 0,8%.
A teraz - uwaga! - o oliwie z białymi cząstkami. Oliwa mętnieje w temperaturach chłodniczych, średnio przy 10st.C. Przy temperaturze 0 stopni C ma konsystencję smalcu (dlatego osobiście nie zalecam przechowywania olejów w lodówce, wystarczy zamknięta szafka).
ALE gorszej jakości oliwy (wymieszane z rafinowaną) mętnieją w wyższej temperaturze, np. w 12st.C.

Nie zamierzam opisywać wszystkich olejów jadalnych, gdyż ta notka miałaby niesamowitą długość. Chciałabym jeszcze tylko uświadomić Wam kilka faktów:

!!!! Do smażenia najlepiej nadają się oleje składające się głównie z jednonienasyconych kwasów tłuszczowych MUFA (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, olej palmowy).
Niedowiarków odsyłam do naszej kochanej wikipedii  O TU oraz do znalezionego w internecie kompendium wiedzy o oliwie.
Oleje o wysokiej zawartości PUFA (wielonienasyconych kwasów tłuszczowych) nie nadają się do smażenia, ponieważ ulegają przemianom i stają się niekorzystne dla zdrowia.
Ten punkt zasłużył na cztery wykrzykniki, bo tracę cierpliwość do osób przekonujących mnie autorytatywnym tonem, że oliwa z oliwek podczas smażenia staje się trująca, rakotwórcza, wyskakują po niej pryszcze, albo doznaje się paraliżu mózgu. Jeszcze trochę posłucham takich niesamowitych mądrości, aż wreszcie sama doznam tego paraliżu mózgu. ;)

!!! Olej rzepakowy NIE JEST TRUJĄCY.

!!! Oliwa z oliwek nie jest lecznicza. Nie obniża poziomu "złego" cholesterolu, czynią to oleje zawierające dużo wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (np. rybi, obecne w algach, w oleju rzepakowym).

Część druga dotyczyć będzie metod otrzymywania olejów roślinnych, a mianowicie tłoczenia i rafinacji.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Napoje z chińskiej knajpki cz.2

Zgodnie z obietnicą przechodzę do przykładowych etykiet.

NAPÓJ ALOESOWY Aloe Vera King OKF


















Fajnie, "numero uno w sprzedaży napojów aloesowych"- gratulacje. Zdjęcie złotej statuetki "Golden Europe Award", "Superior taste Award", Monde Selection Award, beverage innovation awards 2009. Wszystko pięknie, ale niewiele mi to mówi ;).
Naturalny, oryginalny napój premium "Aloe 30%". Nie żebym go polecała, tak jest napisane na butelce.
Zbliżenie na wartość odżywczą:
85kcal na całą butelkę (240ml)...ale halo, jakie 240ml, przecież w butelce jest 500ml. Skąd im się wzięła "porcja" 240ml?
Czyli w jednej butelce mamy nie 85kcal, lecz 175kcal. Czy to dużo, czy mało to już kwestia gustu.
I skład:
Czyli : woda mineralna, organiczny proszek z żelu aloe vera, żel aloe vera, fruktoza, sok aloe vera, miód (jaki?), mleczan wapnia, kwas cytrynowy, naturalny aromat z winogron, cytrynian sodu, guma gellan.

Brakuje mi informacji o zawartości wszystkich aloesowych wspaniałości. Wiem, że na butelce jest ładny napis "Aloe 30%", ale jako konsument mam prawo popatrzeć na etykietę i sprawdzić, czy mi się to procentowo faktycznie będzie zgadzało.
Megawielkihipersuperplus za brak dodatku cukru.

Teraz dwa słowa o dodatkach do żywności:
Numery E 100 - 180 to barwniki i pigmenty.
E 200 - 263 to konserwanty.
E 270 - 385 to głównie antyutleniacze i stabilizatory.
E 400 - 472e to substancje zagęszczające.
E 500 i wyżej to dodatki o różnym zastosowaniu (stabilizatory, emulgatory itd.)

Mleczan wapnia jest dodatkiem do żywności o symbolu E 327 i zaliczany jest do grupy antyutleniaczy (większość informacji o dodatkach do żywności znajdziecie na stronie FOOD INFO.

  • Sól wapniowa kwasu mlekowego (E270), naturalnego kwasu wytwarzanego przez bakterie w fermentowanych produktach spożywczych. Na skalę handlową produkowany jest przez fermentację skrobi i melasy. 
  • Kwas mlekowy i mleczany są konserwantami, głównie przeciwko drożdżom i grzybom. Jest również wykorzystywany by podwyższyć stabilność przeciwutleniaczy i by zapobiec wysychaniu różnych produktów.  
  • Dopuszczalne dzienne spożycie: Bez ograniczeń
  • Nie ma żadnych efektów ubocznych u dorosłych.
Cytrynian sodu E 331, zaliczany do grupy antyutleniaczy.

  • Sole sodowe kwasu cytrynowego znajdują się w każdym żywym organizmie i pełnia ważną funkcję w procesach metabolicznych w każdej komórce ciała. W wysokich stężeniach znajdują się w owocach cytrusowych, kiwi, truskawkach i wielu innych produktach. Na skalę rynkową produkowane są z melasy za pomocą pleśni Aspergillus Niger.
  • Kwas cytrynowy pełni wiele funkcji - podwyższa aktywność wielu przeciwutleniaczy, ale sam nim nie jest. Wykorzystywany jest głównie jako regulator kwasowości oraz jako składnik aromatów.
  • Dopuszczalne dzienne spożycie: Bez ograniczeń.
  • Efekty uboczne: Rzadko zdarzają się reakcje pseudo- alergiczne (nietolerancje). Osoby z nietolerancją powinny unikać spożywania wszelkich miękkich owoców, jagód i wytwarzanych z nich produktów.
Guma gellan  E 418, zaliczany do grupy substancji zagęszczających.

  • Naturalny polisacharyd, wytwarzany przez bakterie Pseudomonas elodea ze skrobi.
  • Zagęszcza i stabilizuje żywność. 
  • Dopuszczalne dzienne spożycie: Nie określono.
  • Efekty uboczne: Nieznane, jeśli stosowana zgodnie z zaleceniami. W wysokich stężeniach może powodować wzdęcia (podobnie jak w przypadku innych, nietrawionych polisacharydów) powodowane fermentacją przez mikroflorę jelitową. Ma działanie przeczyszczające.
Czy ta etykieta Was przeraziła? Mnie zupełnie nie. Akurat te dodatki do żywności mi się bardzo podobają.

Przechodzimy do napoju z owoców liczi:
Lychee Drink WONDERFARM

















"Less sweet", czyli już nie jest taki słitaśny jak wcześniej. Jak mniemam.
 Wykaz składników:
 a mianowicie: woda, fruktoza, puree z owoców liczi (30g/1L, czyli 3%), zagęszczacz:  E466, regulator kwasowości: E 330, przeciwutleniacz: E 223, E 300, słodzik : E 950, sztuczny aromat liczi, E 171.

Nie jestem przeciwna dodatkom do żywności, ale trochę tutaj zaszaleli.
Po kolei:
Jeśli fruktoza jest na drugim miejscu, to znaczy, że jest jej naprawdę sporo. Puree z owoców liczi jest ostatnim składnikiem przed całą litanią dodatków, producent sam się z resztą przyznaje, że jest go zaledwie 3%.
Lecimy temat dodatków:

E 466 to karboksymetyloceluloza, która jest zagęszczaczem.
  • Na salę przemysłową pozyskiwana z drewna i poddawana odpowiednim procesom chemicznym.
  • Ma wiele różnych zastosowań, głównie jako środek zagęszczający, ale także jako wypełniacz, błonnik pokarmowy, środek przeciwzbrylający i emulgator.
  • Dopuszczalne dzienne spożycie: Nie określono.
  • Efekty uboczne: Karboksylmetyloceluloza jest związkiem rozpuszczalnym i może ulegać fermentacji w jelicie grubym. Wysokie stężenia mogą spowodować problemy jelitowe, takie jak np. wzdęcia, zaparcia czy biegunkę. Nieznacznie obniża poziom cholesterolu we krwi. 
E 330 to po prostu kwas cytrynowy, pisałam o nim przy napoju z aloesu.
E 223 to dwusiarczyn sodu.
  • Jest solą sodową kwasu siarkawego, czyli dodatkiem syntetycznym.
  • W środowisku kwaśnym tworzy kwas siarkawy, który jest środkiem konserwującym. Używany jako konserwant w niektórych produktach, a także jako środek bielący.
  • Dopuszczalne dzienne spożycie: Do 0,7 mg/kg masy ciała. 
  • Efekty uboczne: Może obniżyć zawartość witamin w produktach na skutek utlenienia. Jest on rozkładany w wątrobie do nieszkodliwych siarczanów i wydalany wraz z moczem.
E 300 kwas askorbinowy, czyli - witamina C.
E 950 acesulfam K, słodzik słodszy od sacharozy 150 razy. Nie jestem specjalnie obeznana w słodzikach, ale znalazłam ciekawostkę na Wikipedii : Na temat szkodliwości jego spożycia istnieją kontrowersje. Po przeprowadzeniu testów na toksyczność i rakotwórczość, acesulfam został zarejestrowany przez FDA i Komisję Europejską i został dopuszczony do handlu na terenie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, przy czym jego obecność w produkcie żywnościowym musi być jednak wyraźnie zaznaczona na etykiecie. Niektórzy naukowcy twierdzą jednak, że testy bezpieczeństwa użycia tego związku nie zostały przeprowadzone prawidłowo i acesulfam wymaga dalszych badań.
E 171 dwutlenek tytanu. Nazwa pełna mocy, a oto krótki opis tegoż barwnika:
  • Naturalny biały minerał.
  • Biały barwnik używany do pokrywania powierzchni oraz do separacji warstw; czynnik wybielający w pastach do zębów
  •  Dopuszczalne dzienne spożycie: Nie określone
  • Efekty uboczne: Nie są znane.
 Skład odkodowałam. Czy Wam się spodobał, czy też nie - leży to w waszej gestii. Mnie nie zachwyca.

I jeszcze wartość odżywcza:
Ciekawe podejście do tego typu tabeli - podano wartość odżywczą w 320ml, a nie w 100ml. Nie widziałam jeszcze czegoś takiego. Czasem podawana jest jakaś inna wielkość niż 100ml dodatkowo, ale żeby skupić się wyłącznie na zawartości puszki...
Mamy wartość kaloryczną 96kcal, czyli w 100ml jest to 30kcal. Witamina C, choć dokładnej ilości nie podano, można ją sobie wyliczyć (gdybyście się nie zorientowali jest to po prostu E 300).

Podsumowując:
  • "Less Sweet" ma, jak widać, jakiś sens, choć samo określenie jest trochę kulawe.
  • Producenci nie chwalą się zdrowotnością proponowanych przez siebie napojów.
  • Pomijając wartość odżywczą wyłącznie w 320ml, oraz braku informacji o dokładnej procentowej zawartości aloesu, oba napoje są dość solidnie opisane.
W następnym poście - nieco więcej o dodatkach do żywności.


Napoje z chińskiej knajpki cz.1

Po dłuższym czasie powracam na bloga, dziś o dwóch napojach - OKF Aloe vera King oraz WONDERFARM Lychee Drink.

Najpierw jednak co nieco o aloesie i owocach liczi.

ALOES
roślina stosowana od tysiącleci między innymi jako środek do przyspieszania gojenia się ran. Pochodzi z Afryki środkowej i południowej. Podobno istnieje aż 400 gatunków aloesu, z których niektóre są trujące. Najbardziej powszechny (nietrujący ;) ) jest Aloe vera. Jeśli dalsza treść notki zachęci Was do uprawy tejże rośliny, poczytajcie sobie więcej O TU TU TU.

Słowo "aloes" pochodzi od arabskiego "alloh" (w moim luźnym tłumaczeniu : błyszcząca gorzka substancja).
Wszystkie esy aloesy są doskonale przystosowane do afrykańskich masakrycznych warunków środowiskowych dzięki specyficznej fotosyntezie CAM (Crassulacean Acid Metabolism, czyli metabolizm kwasowy gruboszowatych). Jeśli Państwo pozwolą nie będę zagłębiać się w ten temat, podsumuję go jedynie stwierdzeniem, że dzięki fotosyntezie CAM aloes jest w stanie oszczędzić całe masy wody niezbędnej mu do przetrwania. Jest w tym tak dobry, że w 99% składa się z wody!
Co ciekawe przed ewentualnym pożarciem przez zwierzęta chronią go kolce oraz wydzielana tuż pod powierzchnią liści gorzka substancja.
bajeranckie zdjęcie przekroju liścia z ciekawego bloga http://magicznerosliny.wordpress.com/
Przed człowiekiem jednak żadna roślina nie jest w stanie się obronić, od tysięcy lat aloes ma zastosowanie w medycynie ludowej. Ale porządnie i po kolei:
Z liści aloesu otrzymuje się 3 produkty:
  1. Aloe gel (żel z aloesu), który to właśnie działa łagodząco na skórę (choć podobno nie powinno się go stosować do leczenia ran głębokich).
  2. Aloe latex (lateks z aloesu), mający działanie przeczyszczające, wspomagający leczenie chorób jelitowych i zapobiegający powstawaniu kamieni nerkowych.
  3. Sok aloesowy, bakteriobójczy oraz wspomagający  w leczeniu wrzodów.
Ile w tym prawdy - trudno mi powiedzieć, ponieważ moje źródła informacji uważam za średnio wiarygodne. Z pewnością jednak przynajmniej część z tych wypisanych przeze mnie właściwości aloes posiada.

Oto skład aloesu:
99% - woda
1% - witaminy A, C, E, B, enzymy, minerały, cukry, antrachinony, kwas salicylowy, aminokwasy.
Większość z tych składników ma właściwości bakteriobójcze i przeciwzapalne.

Mowa, oczywiście, o "surowych" liściach aloesu. Poddanie ich jakiejkolwiek obróbce termicznej prowadzi do utraty wielu wymienionych powyżej magicznych właściwości.
Linki do artykułów o aloesie są TUTAJ i TUTAJ.

LICZI
albo "śliwka chińska". Całkiem trafiona nazwa patrząc na przekrój owocu:
Te ciekawe nieduże owoce rosną na drzewach, które mogą mieć wysokość nawet 25metrów:
Liczi pochodzi z Chin, Tajwanu i południowo-wschodniej Azji. Uprawiane jest od co najmniej 2 tysięcy lat. Obecnie liczi uprawia się w krajach tropikalnych i subtropikalnych. Owoce są sezonowe i upierdliwe w zbiorach - muszą dojrzeć na gałęzi, ponad to są bardzo delikatne i mają krótką 2-3dniową trwałość.

Z owoców liczi spożywa się tylko białawy miąższ, skórka leci do odpadów, natomiast pestkę wykorzystuje się jako składnik żywności i leków (ma podobno właściwości antybakteryjne i antyoksydacyjne, ale trudno mi uwierzyć w to, że coś co było do tej pory odpadem nagle stało się niesamowitym źródłem Dobra).
Informacje o kombinacjach związanych z polepszeniem wyglądu owoców po transporcie i właściwościach pestek liczi znajdziecie TUTAJ oraz TUTAJ.

Wieczorem część druga :)